Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna Pod kudłatym łbem Gwendy.
Dla elyty, rodzynków w czekoladzie, śmietanki w kawie, po prostu nas.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Soul for me" autorstwa Camily
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna -> Fanfiction.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camily




Dołączył: 14 Lis 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Alhambra

PostWysłany: Pią 18:40, 17 Lis 2006    Temat postu: "Soul for me" autorstwa Camily

Trochę mi głupio dowalać tu swój tekst, widząc, jak dobrze się wszystkie znacie (a ja taki nowicjusz jestem), ale zależy mi na opinii tego mojego małego grafmentu. Jeśli kogoś to cudem zainteresuje, to zapraszam [link widoczny dla zalogowanych]. Opowiadanie o Voldemorcie. "Teraźniejszym" Voldemorcie. (;

Soul for me
Rozdział I - Spotkanie na cmentarzu


Gęsta mgła spowiła mały, opuszczony cmentarz miasteczka Little Hangleton, ograniczając widoczność do minimum. Wiatr poruszał nieznacznie drobne gałązki drzew, które pod jego wpływem układały się delikatnie na ziemi. Chodnik - teraz pokryty różnobarwnymi liśćmi - pękał tu i ówdzie, tworząc pomiędzy grobami coś na kształt rozłożystego dywanu. Sadza unosząca się znad paleniska opadła na marmurową płytę nagrobną, zakrywając nań szary ozdobny napis:

Tom Riddle
1915-1943
Non omnis moriar


Na lewo od cmentarza, zaledwie pół kilometra dalej wznosił się ogromny, potężny budynek, niemalże całkowicie obrośnięty trującym bluszczem. Niegdyś piękny, najbardziej okazały dwór w całym miasteczku, teraz popadający w ruinę stary dom z powybijanymi oknami. Szczerze powiedziawszy, wszystko wokół popadało w ruinę. Odkąd mieszkańcy dowiedzieli się o tragicznej śmierci Franka Bryce’a, rodzina po rodzinie chwytali za walizki i wynosili się jak najdalej od Little Hangleton.
Prawda była taka, że ludzie spanikowali. Wystraszyli się na wieść o kolejnym morderstwie. I tak jak poprzednio nie znaleziono przyczyny zgonu. Najpierw Riddle’owie, teraz Bryce… A sekcja zwłok nic wykazała niczego… zupełnie niczego. Wszystkie ofiary sprawiały wrażenie zdrowych i silnych, pomijając fakt, że Frank miał już ponad sześćdziesiąt lat. I tego, że wszyscy byli martwi.

Tego dnia na cmentarzu zerwał się silny wiatr, tak silny, że poprzewracał kilka starych podeschniętych drzew, które runęły na groby, miażdżąc kamienne posągi z nazwiskami zmarłych. Metalowy krzyż stojący na dachu kapliczki pod wpływem jakiejś nieznanej mocy położył się płasko na marmurze, a liście podniosły się z ziemi i rozpoczęły pościg nad grobowcami, jakby drwiąc z pamięci ich właścicieli. Wtedy to z gęstej mgły wyłoniły się trzy postacie. Jedna była niska i zgarbiona; tuliła do piersi małe zawiniątko, a wyglądała tak, jakby ktoś wyssał z niej wszystko, co niezbędne jest do egzystencji. Drugą postać okalała zielonkawa poświata; wysoka i chuda, odziana w długą czarną pelerynę, miała zarzucony na głowę kaptur. Trzecia postać, nieco niższa od człowieka w pelerynie także miała twarz ukrytą za kapturem, spod którego wystawały długie, splecione wstążką tłuste, kasztanowe włosy.
- Noc nam sprzyja – odezwała się druga postać. Głos miała chłodny, głęboki. – Czuję to. Czuję, że do mnie powracają.
- K-kto taki, p-panie? – spytał nieśmiało zgarbiony człowieczek. Jeszcze mocniej przytulił do siebie zawiniątko.
W odpowiedzi mężczyzna wyciągnął lewą dłoń i podsunął ją swemu towarzyszowi pod nos.
- Wiesz dobrze, Glizdogonie – szepnął, widząc w jego oczach przerażenie. – Niedługo w pełni odzyskam to, czego pozbawiono mnie szesnaście lat temu.
- Ależ panie, przecież jesteś już wystarczająco silny, by… - zaczęła długowłosa postać, lecz mężczyzna podniósł rękę w uciszającym geście.
- Myślisz, że jestem dość silny, by unicestwić swego największego wroga? Jeśli tak, dlaczego za każdym razem odnosiłem klęskę? Dlaczego moja moc nie okazała się dość skuteczna, by zabić zwykłego starca?
Długowłosy umilkł, spuszczając wzrok z jego dłoni.
- Widzisz, Rookwood… - kontynuował mężczyzna, patrząc gdzieś na wschód. – Tak wiele posiadałem przed szesnastoma laty, tak wiele utraciłem… Nie wziąłem pod uwagę, że jeden mały gest może przyczynić się do zniknięcia najpotężniejszego czarnoksiężnika wszechczasów.
Zatrzymali się przed posągiem ozdabiającym pochówek Riddle’ów. Wysoki mężczyzna westchnął tęsknie, zatracając się we wspomnieniach.
- To niewiarygodne… - wyszeptał. – Stałem w tym miejscu niespełna dwa lata temu, pojedynkując się z Potterem, a teraz wróciłem – wraz z dwoma moimi najwierniejszymi sługami.
- O jakim geście wspominałeś, panie? – zapytała długowłosa postać.
- O miłości, Rookwood. Lily Potter oddała życie za jedynego syna, tym samym ochraniając go… a ja tego nie pojąłem. Być może dlatego, że nigdy nie doświadczyłem… miłości…
Jego towarzysze wymienili znaczące spojrzenia.
- Glizdogonie – warknął mężczyzna. – Masz to, o co cię prosiłem?
- O-oczywiście, o największy – wyjąkał człowieczek, rozwijając tajemniczy przedmiot. – Starałem się, panie, starałem, by nic mu się nie stało, ale jak widzisz…
- Milcz – przerwał mu, chwytając w długie białe palce częściowo zbitą ramkę na zdjęcia.
Fotografia przedstawiała twarz młodej kobiety – mogła mieć najwyżej z szesnaście, siedemnaście lat. Gęste ciemnobrązowe włosy okalały jej śliczną twarz, a duże, zielone oczy lśniły złowrogo…
- Tak… - szepnął mężczyzna, delikatnie gładząc palcem fotografię. – Rookwood – zwrócił się do sługi. – Znasz tę młodą damę, mam rację?
- Syn… syn Lucjusza Malfoya zna ją dosyć dobrze, o najwyższy. Ona uczy się w szkole magii, jest na szóstym roku…
- To mi wystarczy. Znasz słowa przepowiedni, prawda? Pamiętaj o swoim zadaniu, albowiem Czarny Pan nie wybaczy ci kolejnego niepowodzenia.
Nabrał powietrza w płuca, a wiatr delikatnie pieścił jego twarz.
- Wkrótce cały świat będzie trząść się na moje wspomnienie. Każdy człowiek na ziemi drżeć będzie na dźwięk imienia Lorda Voldemorta…

* * *

Pięć dziewcząt siedziało w przedziale na samym końcu korytarza, śmiejąc i przekrzykując się nawzajem. Za oknem pociągu Hogwart Express siąpił mocny deszcz, a niebo, pochmurne i ciemne, od czasu do czasu rozświetlały pojedyncze błyskawice. Światło w przedziale raz gasło, raz się zapalało, doprowadzając stojącego na korytarzu mężczyznę w czarnym płaszczu do białej gorączki.
- Vivian, podaj orzeszki – poprosiła Pansy Parkinson, kładąc nogi na kolanach swojej przyjaciółki. Vivian odepchnęła je brutalnie i rzuciła w stronę Ślizgonki paczkę orzeszków dyniowych.
- Zabieraj te nogi! I nie wyjedz wszystkiego, bo będę głodna.
- Zaraz nadjedzie wózek z żarciem – odezwała się ciemnowłosa dziewczyna siedząca przy oknie, obserwująca koleżanki z bardzo rozbawioną miną.
- Hej, zagrajmy w skojarzenia! – zawołała Pansy, rozciągając się leniwie na wolnym siedzeniu.
- Dobra myśl. Nudzi mi się strasznie… Kiedy dojedziemy?
- Hogwart!
- Co?
- Hogwart! – powtórzyła Constance. – Z czym kojarzy ci się Hogwart?
- Mnie się kojarzy z najlepszym domem ze wszystkich – powiedziała Joan. – Ze Slytherinem.
- Wiadomo! Zobaczycie, dziewczyny, w tym roku Puchar Domów jest nasz – wtrąciła Pansy, biorąc do ust garść orzeszków dyniowych. – A z czym kojarzy ci się Slytherin, Sara?
Siedząca przy oknie dziewczyna spojrzała na nią ze stoickim spokojem. Nagle zmrużyła oczy, przywołała na twarz ten swój tajemniczy, wszystkowiedzący uśmiech i odgarnęła włosy za plecy z jakąś przesadną nonszalancją.
- Czy to nie oczywiste?
Po przedziale Ślizgońskich dziewcząt rozeszły się głośne szemrania, chwilę później przemienione w głupie śmiechy i chichoty.
- No jasne! Draco Malfoy?
Sara pokiwała głową i wyszczerzyła zęby.
- Nie żeby mi się podobał – dodała prędko w obawie, że przyjaciółki – choć same żywiły wyjątkową słabość do Dracona Malfoya – mogłyby ją posądzić o jakiekolwiek uczucie do niego. – Za bardzo się puszy.
- W sumie racja… Teraz, kiedy jego ojciec jest w Azkabanie nie będzie miał okazji do zbytniego przechwalania się.
- To straszne, co oni zrobili – powiedziała szeptem Constance, sprawdzając, czy mężczyzna w czarnej szacie stoi dostatecznie daleko od ich przedziału. – Nie spodziewałabym się tego po jego ojcu…
- Ekhem – chrząknęła Pansy, uciszając tym samym przyjaciółki. – Idzie wózek z jedzeniem.
Istotnie, drzwi przedziału rozsunęły i stanęła w nich tęga, sympatycznie wyglądająca kobieta z dołeczkami w policzkach. Uśmiechnęła się do nich serdecznie i wskazała pulchną dłonią wózek po brzegi załadowany najróżniejszymi smakołykami – poczynając od Fasolek Wszystkich Smaków Bertiego Botta, kończąc na nowej, ulepszonej wersji gumy balonowej Drooblego, dopiero co wprowadzonej na rynek.
- No dobrze… - zaczęła Sara, wyjmując z kieszeni kilka złotych i srebrnych monet. - To ja poproszę paczkę kociołkowych piegusków i tę nową gumę… O tak, właśnie tę, niebieską…
- A ja proszę… Hej, zaraz – Pansy Parkinson grzebała zawzięcie w swojej torbie, a kiedy nie znalazła tego, czego szukała, odwróciła ją do góry dnem i wysypała całą jej zawartość na swoje kolana. – Gdzie jest mój portfel?
- A nie masz go przypadkiem w kieszeni kurtki?
- Nie… Jestem pewna, że był w mojej torbie! Nie przekładałam go, no, chyba że… O, nie.
Pansy znieruchomiała i po chwili puknęła się w czoło, przeklinając głośno. Mimo wszystko uśmiechała się, a oczy błyszczały jej tak, jakby właśnie wygrała całą partię Eksplodującego Durnia.
- No nie! Zostawiłam go u Malfoya. Pamiętacie? Postawiłam wam wszystkim mugolskie lody na peronie. Nadszedł Malfoy ze swoją matką, a ja, głupia, dałam mu portfel na przechowanie… i zapomniałam go zabrać!
- No to idź po niego – mruknęła Sara, oglądając swoje paznokcie.
- No pójdę, pójdę, możesz być pewna… Och, niech pani idzie dalej, wezmę trochę od koleżanki – powiedziała Pansy widząc, że czarownica nadal stoi w drzwiach przedziału i niecierpliwie stuka palcami o szybę.
Chwilę później Pansy wyszła na korytarz i skierowała się w lewo, ciesząc się na myśl o tym, że zamieni choćby kilka słów z Draconem – nawet jeśli był totalnym głąbem i przechwalał się byle czym. Minęła przedział Gryfonów i Krukonów, aż wreszcie dotarła do ostatniego – ostrożnie zerknęła poprzez zasłonę i ujrzała sylwetki trzech chłopaków – jeden był szczupły, leżał na całej szerokości siedzenia. Naprzeciwko niego siedzieli dwaj ogromni i krępi chłopcy przypominający zarośnięte grubym futrem goryle. Pansy uśmiechnęła się, dodając sobie pewności i weszła do środka.
- Malfoy – popatrzyła na szczupłego blondyna jakby był wyjątkowo obleśnym i odrażającym karaluchem. Wiedziała, że ten trick zawsze skutkował. Przynajmniej w tym przypadku. – Oddaj mi mój portfel.
- Dlaczego sądzisz, że go mam? – spytał z miną niewiniątka.
- Ja nie myślę, ja to wiem.
- Och, czyżby?
- Dawaj go, śpieszę się! – jęknęła dramatycznym głosem Pansy, choć wcale nie miała zamiaru się wynosić.
Draco wyjął portfel z kieszeni i rzucił go dziewczynie.
- Masz… I idź sobie, skoro musisz… Hej, czekaj.
- Taaak? – zapytała przeciągle, korzystając z okazji i wsuwając się głębiej do przedziału.
- Jest z tobą ta Sara? Sara River?
- No jest. A… czego od niej chcesz? – zapytała podejrzliwie.
- Niczego! – żachnął się Malfoy. – Tak tylko spytałem.
Gdyby nie okoliczności, Malfoyowi z pewnością nie uszłoby to na sucho. Pansy momentalnie zrobiła się zazdrosna i miała ochotę rozerwać Sarę na strzępy.
- Taa, jasne – mruknęła i wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi.
Wróciła do przyjaciółek ze zmienioną miną, zachmurzona i zła. Joan spojrzała na nią z powątpiewaniem i zapytała ostrożnie:
- Jak poszło?
- Nienajgorzej – stwierdziła bez przekonania, rzucając portfel na siedzenie. – Malfoy to idio…
Constance, która czatowała przy oknie, roześmiała się radośnie i wskazała na szybę.
- Dziewczyny, nie dyskutujcie teraz o chłopakach, bo zdaje się, że wracamy do domu!
Sara podeszła do okna. Jej oczom ukazał się znajomy widok: olbrzymi, kamienny zamek położony na stromej skarpie, którą otaczało ogromne, lśniące jezioro… Tak, zbliżała się do domu, do Hogwartu!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fretka




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 6761
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:19, 18 Lis 2006    Temat postu:

Nie, no, nad wykonaniem nie będę się rozowdzić, bo jest, co tu dużo mówić, świetne.

Tylko... miłość i Voldemort?
Ach, jest niby w tym coś innego, bo nie są to jego młodzieńcze lata... ale ja się już tyle naczytałam o troskliwym, czułym i romantycznym Tomeczku, że mi do końca życia wystarczy takiej żenady.
Co prawda po tym fragmencie wierzę w twoje umiejętności, ale jednak...

No i szesnastolatka. A Morthy ma już... siedemdziesiąt lat.

Mimo wszystko czytało mi się przyjemnie i jeśli nie zapomnę, to będę czytać następne części. Bom ciekawa, co stworzysz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camily




Dołączył: 14 Lis 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Alhambra

PostWysłany: Sob 13:00, 18 Lis 2006    Temat postu:

Dziękuję pięknie ^_^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Modesty




Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Doliny Muminków

PostWysłany: Sob 13:05, 18 Lis 2006    Temat postu:

Oh, oh, oh.
Styl pisania naprawdę świetny, widać, że masz talent.
Tylko nie wiem co myśleć o... tej miłości?
To jakaś krewna? Bo Voldzio w końcu nie ma już 16 lat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Penicilin(a)




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z fotela obok okna

PostWysłany: Sob 13:08, 18 Lis 2006    Temat postu:

Zgadzam się z Etką. Tom i miłość? Nie. Nie. Nie.
Rany, ale powiedzcie, że TO nie będzie Sara...
Bo wyskoczę przez okno. Żeby ludzie potrafiący pisać POPRAWNIE, po POLSKU, i z dobrym stylem mieli TAKIE zamysły...
Ale przypuśćmy, że tragizuję.
Nawet ciekawie. Początek mi się podoba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aerandir
piekielny rodzynek



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 1138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:10, 18 Lis 2006    Temat postu:

Dobry styl, poprawność - wszystko świetnie, ale pomysł... Mam nadzieję, że tą miłością nie okaże się Sara. I w ogóle pomysł o Voldkowej miłości jest dosyć przegrany. Ale wykonanie - naprawdę bardzo dobre.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camily




Dołączył: 14 Lis 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Alhambra

PostWysłany: Sob 13:16, 18 Lis 2006    Temat postu:

Wiem, i właśnie dlatego postanowiłam to pisać Very Happy Lubię wyzwania i zobaczę, jak mi to wyjdzie. Pomysł brzmi śmiesznie, wiem, ale... xP

A Sara - zwykła Ślizgonka - specjalnie jest taka głupiutka i 'ślizgonowata' żeby pokazać później cały cykl jej przemian. Dobra, nie gadam już. ^^"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Penicilin(a)




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z fotela obok okna

PostWysłany: Sob 13:24, 18 Lis 2006    Temat postu:

Sam fakt, że ona ma 16, a ON ok. 70 lat skasuje ten fick na przegraną...
Ale co ja tam będę mówić...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camily




Dołączył: 14 Lis 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Alhambra

PostWysłany: Sob 13:28, 18 Lis 2006    Temat postu:

Ale to nie będzie żaden romans, tylko raczej działanie pod wpływem przepowiedni Wink
Voldzio ma ok. 70-ciu lat, ale jest teoretycznie nieśmiertelny, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fretka




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 6761
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:25, 18 Lis 2006    Temat postu:

Teoretycznie xd

W każdym bądź razie, ja zobacze jak Ci pójdzie, bo styl masz świetny.
Tylko, proszę, bez romantyzmu, bo mnie mdli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Przesadystka




Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z bezświata?

PostWysłany: Sob 14:57, 18 Lis 2006    Temat postu:

Wyłapałam parę błędów, ale dopiero wtedy, gdy się solidnie przyjrzałam. Całkiem nieźle, ładnie piszesz, aczkolwiek... Hm... Chciałabym powiedzieć, że dialogu za dużo, ale tak wcale nie jest. Po prostu ja wolę nieco inny styl, choć... U Ciebie jest w porządku. Nie wadzi mi to, nie przeszkadza. Bawisz się metaforą - dobrze.
Temat jest taki trochę... Zjechany XD A sama postać Voldemorta zwierzającego się swoim Śmierciożercom też niezbyt mi pasuje. Ale - cóż - skoro tak postanowiłaś... Niech tak będzie ^^".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
humbelina




Dołączył: 11 Wrz 2006
Posty: 1191
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jasło. Zna ktoś? Wiedziałam...

PostWysłany: Sob 15:07, 18 Lis 2006    Temat postu:

Ciekawie, ciekawie. Jak to już się niektórzy wypowiedzieli - pomysł nie jest najlepszy. Wprost przeciwnie, jest okropny.
Ale skoro lubisz wyzwania, więc dobrze. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy. Ale... siedemdziesięciolatek zakochany?! Jeżuuu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camily




Dołączył: 14 Lis 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Alhambra

PostWysłany: Sob 17:35, 18 Lis 2006    Temat postu:

Lol, aż zacieram łapki widząc, że tyle jest tutaj sprzeczności w opiniach xD

P.S. On nie jest zakochany. :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
retia




Dołączył: 22 Paź 2006
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:06, 18 Lis 2006    Temat postu:

Ano właśnie. Obserwując wymianę zdań na tym temacie, sama postanowiłam się wypowiedzieć.
Być może wielu z Was, drodzy Gwędowicze, nie zgodzi się z moją opinią, ale ocenianie fabuły opowiadania z góry, tak jak uczyniliście to w przypadku opowiadania Cam, jest trochę nie na miejscu.
Oczywiście, wolny kraj, każdy swoje zdanie może mieć, a jak!
Ale, wielu z Was, zapomina chyba, że zamieszczane tutaj opowiadania to <I>fan ficki</I> - fikcja fana.
( Dlatego ja osobiście kanon chrzanie - ale o tym już kiedy indziej ^^)
Od razu skazaliście <I> Soul for me</I> na niepowodzenie. Ale czy słusznie?
Bo czy ktoś z Was wie, o czym ma być ten ff?
A według mnie, opowiadania z serii miłośc + Voldzio, nie są "przegrane".
Może po prostu powinniśmy się na nie otworzyć?

Retia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camily




Dołączył: 14 Lis 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Alhambra

PostWysłany: Sob 19:08, 18 Lis 2006    Temat postu:

Dziękuję, Ret, za słowa wsparcia ^^ A przy okazji za solidną krytykę, na pewno to przemyślę (:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna -> Fanfiction. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin