Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna Pod kudłatym łbem Gwendy.
Dla elyty, rodzynków w czekoladzie, śmietanki w kawie, po prostu nas.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

THE FROGFATHER: PROHIBICJA

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna -> Fanfiction.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Medea




Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Sob 11:31, 27 Maj 2006    Temat postu: THE FROGFATHER: PROHIBICJA

Dedykuję mojej ukochanej Wiedźmie Wielkopolskiej - Nasi.
Tekst pochodzi z pojedynku, który wygrałam walkowerem Roonila.



THE FROGFATHER: PROHIBICJA

— Tu panuje, oględnie mówiąc, skubana prohibicja — wyjaśnił konspiracyjnym szeptem Harry, mijając w pociągu do Hogwartu jakiegoś pierwszorocznego, który właśnie zjadał czekoladową żabę.
— Prohibicja?
Harry pokiwał głową.
— Od kiedy Dumbledore’a usunęli z kart w czekoladowych żabach, kategorycznie zakazał ich posiadania. Uważaj, żeby cię jakiś prefekt nie złapał, bo będzie źle.
— A dlaczego go usunęli?
— Marketing. — Chłopiec, Który Przeżył wzruszył obojętnie ramionami. — Zażądał wysokiej stawki za prawa do swojego wizerunku, a ostatnie badania OBOCu* wykazały, że karta z nim nie cieszy się już takim zainteresowaniem, jak kiedyś. Rynek przesycony.
Pierwszoroczniak pokiwał gorliwie głową na znak, że zrozumiał i rozglądając się podejrzliwie wokół, schował do kieszeni kartę z Paracelsusem.
— No nic, mały, idę. Miłego!


— Dość uciskania! Mamy swoje prawa! Musimy się bronić, walczyć o to, co ukochaliśmy! Tak, moi drodzy towarzysze, musimy być wierni naszym przekonaniom. Nie pozwólmy się tłamsić! Wytoczmy wojnę reżimowi, który nas objął! Bądźmy silni i zjednoczeni! Niech nas prowadzi nasza odwaga, nasza godność! Do boju!
Draco przechadzał się po dormitorium i z natchnieniem wygłaszał swoją przemowę. Co z tego, że za publiczność miał jedynie Crabbe’a i Goyle’a, do których docierało jedynie co trzecie słowo?
— Eee…
Po Goyle’u nie można było się spodziewać bardziej błyskotliwego komentarza.
— Co konkretnie masz na myśli? — zapytał Crabbe, drapiąc się po głowie. Jego mina nie była inna niż zwykle, ale z pewnością nie wyrażała zrozumienia. A przecież kto jak kto, ale oni dwaj uwielbiali czekoladowe żaby!
Draco opadł z rezygnacją na fotel. Otaczanie się idiotami miało pewne dobre strony, których jednak w tej chwili nie potrafił dostrzec.


— Ile to będzie w takim razie?
— Policzmy… Dziś cztery i ostatnio dwie…
— Ale tamte miały być gratis!
— Gratis, mój drogi, to były w zeszłym tygodniu. Teraz przyszła pora na płacenie. To będzie… galeon i siedem sykli.
— No dobrze, niech będzie.
Bycie dilerem czekoladowych żab w Hogwarcie to bardzo intratne zajęcie.


Młody, wysoki mężczyzna wszedł do ciemnego gabinetu, którego jedynym umeblowaniem było ogromnych rozmiarów mahoniowe biurko oraz wysoki fotel zwrócony w stronę okna. Pomieszczenie wypełnione było dymem o zapachu charakterystycznym dla drogich, przemycanych z Nibylandii cygar.
— Z czym przychodzisz? — Zza oparcia dobiegł go męski, nieco bełkotliwy głos.
— Przynoszę raport.
— Doskonale. Czekałem na niego.
Obrotowy fotel zaskrzypiał przeraźliwie.
— Don Filch. — Młodzieniec ukłonił się nisko.
Mężczyzna siedzący za biurkiem jedną ręką gładził burą sierść swojej chudej kotki o wypukłych, płonących oczach, w drugiej zaś trzymał cygaro.
— Mów, synu, jak idzie sprzedaż?


— Ty, mały. Chcesz kupić żabę? — Cichy szept dobiegł go nieopodal schodów.
— Żabę? Czekoladową?
— To coś równie dobrego, ale za rozsądną cenę. Podejdź, spójrz.
Kupił. Wyglądała całkiem smakowicie, a cena faktycznie była wyjątkowo niska. Może promocja?
Przyjrzał się drobnemu napisowi na opakowaniu. Wyrób czekoladopodobny.


— Jestem bardzo niezadowolony.
Don Filch na pierwszy rzut oka nie wydawał się szczególnie zły. Nigdy nie okazywał emocji, lecz gdyby spojrzenie mogło zabijać, posada dilera czekoladowych żab w Hogwarcie byłaby od paru minut wolna.
— Nadrobimy te czterdzieści procent. Nasi ludzie są już na tropie przemytnika tych tanich podróbek. Na pewno w ciągu paru dni ich dorwiemy i odpowiednio się z nimi policzymy.
Młody mężczyzna starał się mówić spokojnie, ale tak naprawdę był bardzo zdenerwowany. Don Filch nie lubił, gdy coś szło nie po jego myśli.
— Dobrze. Idź, Percy, rób, co do ciebie należy. I pamiętaj – nie zawiedź mnie, bo jeszcze nikt na tym dobrze nie wyszedł.
Percy skinął głową i wyszedł z gabinetu z mocnym postanowieniem, że najwyższy czas działać.


— Proszę, ja naprawdę nie mam tych pieniędzy, przysięgam!
— Problem w tym, że ci wierzę. A powinieneś je mieć.
— Ja… Ja zdobędę! Tak, zdobędę!
— Mam nadzieję. Masz trzy dni. A potem…
Niewidoczna szrama wykonana palcem dilera na jego własnej szyi była wystarczająco sugestywna.


Potrzebował tego. Czuł, że już dłużej nie wytrzyma. Coś rozsadzało go od środka. Nie mógł się na niczym skupić, ręce mu się trzęsły, wciąż było mu zimno. Ratunek przyszedł nagle i niespodziewanie, choć nie miał pieniędzy.
— Pierwsza na koszt firmy.
Wiedział, że narobi sobie tym kłopotów, ale w tamtej chwili mało go to obchodziło.


Trzy dni minęły szybko. Za szybko.
Za szybko, by zdobyć pieniądze.
Za szybko, by uwarzyć Eliksir Wielosokowy.
Za szybko, by uciec przed Percym.
Za szybko, by uniknąć spotkania z samym Don Filchem.
— Nie lubię, gdy się mnie oszukuje. Zwłaszcza, jeśli robi to stały klient, którego obdarzałem wyjątkowym zaufaniem. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Posłużysz jako przykład dla innych, którzy nie tylko nie płacą, ale też mnie zdradzają.
Wiedział, o czym mówią. Niepotrzebnie zgodził się przyjąć tę czekoladopodobną żabę. I kolejne dwie. Ale przecież był na głodzie!
— Tacy, jak ty nie rozumieją, ile wysiłku kosztowało mnie stworzenie kanałów przerzutowych od producentów czekoladowych żab do Hogwartu, ile musiałem poświęcić, żeby osiągnąć to, co osiągnąłem. Nie macie poszanowania dla pracy moich rąk. Nie po to budowałem całe to imperium, żebyś teraz ze mnie drwił. Albowiem pamiętaj, że zaatakowane imperium zawsze kontratakuje! Percy, pokaż koledze, co mam na myśli.
— Nie.
— Słucham?
— Dość tego! Już nie będę uczestniczył w tej farsie! Wszyscy dowiedzą się o twoim nielegalnym procederze!
— I ty, prefekcie, przeciwko mnie?
— Tak, jestem prefektem. — Percy dumnie wypiął pierś. — Nie pozwolę, żeby za czasów mojej służby działy się tu takie rzeczy!
— No i kto ci uwierzy, biedny głupcze, że ja, charłak i zwykły woźny, byłbym w stanie prowadzić nielegalny handel w czasach prohibicji!
— Nie martw się, wszystko nagrałem na różdżkę! Już nie umkniesz sprawiedliwości!


Przyjęcie z okazji powrotu kart z Dumbledore'em, a co za tym idzie zniesienia prohibicji, było huczne i opływało w czekoladowe wyroby różnej maści.
— Nareszcie, nareszcie! — Podchmielony już nieco Malfoy obtańcowywał fontannę tryskającą zimnym kakao, trzymając za ręce Crabbe’a i Goyle’a.
— Cieszę się, że ta cała głupia sprawa z kartami i czekoladowymi żabami się skończyła — powiedziała Hermiona, przyglądając się krytycznie wyczynom Dracona. — Przynajmniej nie będziesz już musiał odwalać czarnej roboty dla Dumbledore’a.
— Czy ja wiem, czy była taka czarna? — stwierdził w zamyśleniu Harry. — Bycie dilerem czekoladopodobnych było całkiem fajne.


Tymczasem, pozbawiony przydomka „Don” i zamknięty w lochach Snape’a, Filch rozmyślał nad swoim marnym losem. Jak mógł tak dać się zwieść temu staremu egocentrykowi, który śmie się nazywać jego pracodawcą?! Jak mógł nie zauważyć, że konkurencja żab czekoladopodobnych była tylko zmyślną intrygą, która doprowadziła do upadku jego przemytniczego imperium?!
— A miało być tak pięknie… — westchnął, głaszcząc swoją ukochaną kotkę.


— Panie dyrektorze, jestem z firmy Czekoladowe Żaby i Spółka. Przyszedłem uregulować należność.
— Ach, tak, proszę, proszę dalej.
— Jak się panu podoba karta z pana wizerunkiem?
— Z tego, co widzę nie zmieniła się. No ale nic, najważniejsze, że znów wprowadzicie ją w obieg.
— Oczywiście, dla pana… pieniędzy wszystko.
— To ile się należy?


Nareszcie wszystko wróciło do normy.



* Ośrodek Badania Opinii Czarodziejskiej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hestia V. Coubert




Dołączył: 14 Maj 2006
Posty: 787
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z rozklekotanego krzesła

PostWysłany: Sob 11:40, 27 Maj 2006    Temat postu:

Pomijając fakt, że udławiłam się budyniokisielem (defacto, wciąż się nim dławię), to uczuć na wymyślanie komplementów nie starczyło (;
Dawno nie czytałam czegoś tak genialnego.
I jest mój ukochany superbohater! Don Filch! Co prawda, sto razy bardziej wolę Snejpa, ale Filcz też jest bossem.
Achhh... miód i eliksir wielosokowy xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadzia




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 2228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z reprodukcji.

PostWysłany: Sob 12:28, 27 Maj 2006    Temat postu:

Zdecydowanie jestem zawiedziona, że nie wystąpił tu pan Snejp. Tylko jego lochy... Jak mogli Dona Filcha przechrzcić na zwykłego, ponurego, charłakowatego Filcha? a to jego Imperium? Musiał czuć się jak cesarz, boss. A tu taki... *myśli* zaskok(?!). Och...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aerandir
piekielny rodzynek



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 1138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 12:55, 27 Maj 2006    Temat postu:

Świetne! xD
Tyle powiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tab.




Dołączył: 09 Kwi 2006
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:38, 27 Maj 2006    Temat postu:

nie bedę orygialna w tym komentarzu więc przyłączam się do ogólnego uwielbienia Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carrie
Junior Admin



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 1172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dormitorium Krukonek

PostWysłany: Sob 15:17, 27 Maj 2006    Temat postu:

Medea...

Carrie podrapała się po blond główce.

Znam! Jak na konspiracyjną czytelniczkę Mirrielowych tekstów przystało. Very Happy A ten tekst... oj, coś mi mówi, że zasili zbiór ff-ów, które były tak dobre/zabawne/poruszające/fajne, że postanowiłam je sobie wydrukować. I będę go sobie czytać na zmianę z "Rozmowami..." wieszczki Arien, gdy optymizm zawiedzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hestia V. Coubert




Dołączył: 14 Maj 2006
Posty: 787
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z rozklekotanego krzesła

PostWysłany: Sob 16:03, 27 Maj 2006    Temat postu:

O, nie znam tych rozmów, podałabyś jakieś namiary?

Miałam pisać pracę o środkach stylistycznych (a właściwie przeprowadzać potwornie nudną analizę wierszy i wyszukiwać wszystkich fonetycznych, morfologicznych, składniowych i leksykalnych), ale cii...
Nienawidzę poezji );


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carrie
Junior Admin



Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 1172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: dormitorium Krukonek

PostWysłany: Sob 17:56, 27 Maj 2006    Temat postu:

Ależ proszę. [link widoczny dla zalogowanych] - znajdź sobie "Rozmowy trumienne" Arien Halfelven. Chociaż tu wszystkich nie ma. Za to na stronie Mirriel na pewno będą. Gdy czytałam je po raz pierwszy, płakałam ze śmiechu. Smile

/Hessie, tyś mi napisała komentarz numer cztery pod najnowszą notą? Bo ja już nie wiem, czy to Ty, czy Hestia od Hestii Tangle, czy ktoś jeszcze inny.../


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aerandir
piekielny rodzynek



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 1138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:37, 27 Maj 2006    Temat postu:

Po prostu kocham Rozmowy Trumienne xD Moim skromnym zdaniem, to jeden z najlepszych ff-ów o HP^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ross
FUK JU!



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 1253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miodowe Królewstwo

PostWysłany: Sob 21:06, 27 Maj 2006    Temat postu:

Potwierdzam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna -> Fanfiction. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin