Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna Pod kudłatym łbem Gwendy.
Dla elyty, rodzynków w czekoladzie, śmietanki w kawie, po prostu nas.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Zmysły"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna -> Fanfiction.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Catherine




Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 420
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 11:01, 13 Sty 2008    Temat postu: "Zmysły"

Bez bety, proszę o wytknięcie błędów i potknięć.
Podaruję sobie mowę obronną, bo tekst powinien ponoć bronić się sam.
Czy ten będzie w stanie? Nie wiem.

„Zmysły”


Na początku był spokój.

W powietrzu zapach świeżo upieczonej szarlotki i hodowanych w doniczkach kwiatów. Dotyk nagrzanej porcelany i ciepłego ciałka zawiniętego w kocyk dziecka. Słodki smak malinowej herbaty w twoich ustach. Szelest firanek na wietrze, podzwanianie zawieszonych nad kołyską dzwoneczków. Widok przestronnego, gustownie umeblowanego salonu, beżowe ściany, połyskujący żyrandol.

Wszechobecny zapach świeżego drewna. Gorąco ognia, zapalającego się w kominku. Lekko odczuwalny smak niedawno zjedzonego ciasta w ustach. Świst wiatru za oknem. Na podłodze puszysty dywan. Przy ścianach ciemnobrązowe meble, rzucające długie cienie.


Później był lęk.

W powietrzu nowy, nieznany zapach. Twoje ręce pokrywa gęsia skórka, wywołana niespodziewanym powiewem chłodu. W ustach czujesz znajomy smak niepokoju. Słyszysz szelest płaszczy, stukot kroków. Drzwi naprzeciw ciebie zamykają się z trzaskiem.

Otacza cię woń kwitnącego w ogrodzie jaśminu i niemal niewyczuwalny zapach ludzi. Czujesz dotyk różdżki pod ubrudzonymi węglem palcami. W ustach smak adrenaliny. W uszach rozbrzmiewa cichy odgłos uderzania miękkiego obuwia o posadzkę i skrzypienie drzwi. Na wysokości twoich oczu chwiejący się na wietrze, coraz słabszy płomień świecy, z którym w pewien sposób utożsamiasz teraz swoje życie.


Potem było opanowanie.

Zapach świeżo wypranej pościeli i ziół, z zapamiętaniem hodowanych na sypialnianym parapecie. Dotyk ciepłego kocyka, którym okrywasz śpiące dziecko, a następnie chłodnego pióra, którym na kawałku papierku po gumie do żucia piszesz tylko trzy słowa: „Kocham cię, synku.” Smak delikatnego dziecięcego balsamu, kiedy ostatni raz całujesz pociechę w czoło. Chwilę potem odgłos szurania kocyka o wykładzinę pod łóżkiem, i trzask zamykanych drzwi, gdy wybiegasz z sypialni. Widok odzianej w czerń postaci, wspinającej się po schodach.

Specyficzny odór sowiej karmy, unoszący się w powietrzu. Dotyk szorstkich piór i pergaminu, który przymocowujesz do nogi ptaka. Niemal odczuwalna w ustach słodycz wpadającego do pokoju powietrza, gdy otwierasz okno. Trzepot skrzydeł i trzask zamykanych po raz ostatni okiennic. Twoje spojrzenie napotyka śnieżnobiałą maskę, skrywającą twarz jednocześnie obcego i doskonale znanego ci człowieka. W jego oczach, pod przykrywką zimnej nienawiści, znajdujesz to, co w czasach tamtej wojny nękało każdego z was – beznadziejne, pełne rezygnacji pragnienie, by wszystko wreszcie dobiegło końca.


Następnie była rezygnacja.

W twoich nozdrzach woń kwiatów i jesiennego powietrza. Dotyk grubego sznura, ocierającego nadgarstki. Smak krwi na spierzchniętych, pękających wargach. Świst wiatru, kiedy się teleportujecie. Widok ponurego, ciemnego lochu – miejsca, które w niewiele czasu później wymazałaś z pamięci, i które jednocześnie miało pozostać w niej na zawsze.

Zapach drzew i świeżo skoszonej trawy. Ocierające dłonie liny i chłód powietrza. Smak eliksiru, który pomimo zaciśniętych warg dostaje się do gardła. W twoich uszach odgłos uderzania pojedynczych kropel wody o kamienną podłogę. Przed oczami tylko ciemność.


Potem był ból.

Smród własnego potu i inna, słodkawa woń. Uczucie, jakby w każdy punkt ciała wbijano szpilki, które ni stąd, ni zowąd zamieniają się w zimne, ostre sztylety. Smak własnej krwi i płynących z oczu łez. Dźwięk przepełnionego bólem, strasznego krzyku, który identyfikujesz jako swój własny. Nie znikające sprzed twoich oczu czerwonawe plamki na czarnym tle.
A może czarne plamki na tle czerwieni?

Słony odór potu i krwi. Wrażenie, jakby ktoś usiłował po kolei wykręcić każdą z części ciała i jednocześnie kaleczył je ostrym narzędziem. W ustach smak własnej rezygnacji i skapującej z sufitu na twarz wody. Krzyk, do bólu przypominający wycie, który jest jedną z ostatnich rzeczy, łączących cię ze światem. Przed oczami widok małego, czarnowłosego chłopca, z błyszczącymi radośnie oczami ściskającego pluszowego misia.


Następnie było zobojętnienie.

Zapach kojarzący się ze szpitalem. Dotyk delikatnych, czułych dłoni, które ostrożnie zdejmują ubrania i układają cię na miękkim materiale. Smak gorzkich eliksirów i chłodnej wody, zwilżającej twoje wargi. Ledwo słyszalne szepty i uwagi, wymawiane w dziwnym języku. Obraz zawiniętego w kocyk maleństwa, kwilącego pod sypialnianym łóżkiem.

Woń ludzi i graniczącego z lękiem niepokoju. Ciepłe ręce, dotykające niedawno powstałych ran. Smak ziół i ciepłego napoju w ustach. Ciche pomrukiwania i szepty, których sens jest ci obcy. Widok ślicznego, rocznego chłopca, wyciągającego ku tobie małe rączki.


Później był spokój.

Znajomy zapach roślin, ziemi i człowieka. Łagodny, nieśmiały dotyk dłoni, odgarniającej włosy z twojego czoła. Smak zbyt słodkiej herbaty, którą ktoś podaje ci łyżeczką. Spokojne, kojące, choć wciąż niezrozumiałe słowa. Przed tobą kilkunastoletni chłopiec, w którego oczach odnajdujesz coś znajomego. Sięgasz do kieszeni i wręczasz mu różowy papierek, na którego odwrocie napisałaś kiedyś trzy najprawdziwsze na świecie słowa.

Zapach spokoju i trawy, a także żywej, znajomej osoby. Uścisk niedużej, choć silnej ręki i delikatnych palców. Smak wody i gorzkich leków, drażniących podniebienie. Niezrozumiałe, ale pięknie brzmiące zdania, wypowiadane tylko dla ciebie. Obok, na krześle, chłopiec, którego nigdy naprawdę nie widziałeś, a mimo to znasz doskonale, bo przed kilkunastoma laty oglądałeś go każdego dnia, patrząc w lustro.

***

Śpiew ptaków za oknem jakby odrobinę cichnie, byś w dziesiątkach niezrozumiałych słów, wypowiadanych przez chłopca, rozpoznała dwa, które tak bardzo chciałabyś móc mu powiedzieć jeszcze jeden, jedyny raz.

Poczujesz wtedy zapach rosnących w waszym ogrodzie jaśminów. Twoich dłoni dotkną delikatne dziecięce paluszki, a w ustach pojawi się smak szarlotki. Usłyszysz spokojny, kojący głos i zrozumiesz wreszcie wszystkie wypowiadane słowa.
Płomień świecy rozpali się dla was na nowo.



Koniec.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Catherine dnia Nie 15:58, 13 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
humbelina




Dołączył: 11 Wrz 2006
Posty: 1191
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jasło. Zna ktoś? Wiedziałam...

PostWysłany: Nie 22:59, 20 Sty 2008    Temat postu:

Czyżby Neville Longbottom?
Ładnie, Cath. Naprawdę podobają mi się Twoje opisy; wyszło lekko melodramatycznie, ale to wcale nie oznacza źle. Co do tytułu, nie jestem pewna, czy jest on odpowiedni - choć w sumie sama nie wiedziałabym, jak nazwać tekst takiego rodzaju. Papierek po gumie do żucia wzruszył i wypełnił swoją misję. Pokazał prostotę otaczającego nas świata. Prostotę uczuć, miłości, na którą tak narzekamy. I tego, jak prosty papierek i trzy słowa mogą doprowadzić nas do szczęścia.
Tak, tak, podobało mi się. Tekst co prawda zbytnio się nie wyróżnia, gdyż wiele opowiadań tyczy się śmierci (to taki ładny temat, prawda?) i najprawdopodobniej szybko ucieknie z mojej pamięci, ale miło się czytało. Taki miły przerywnik, gdy chce się poczytać coś, co dobije i wprowadzi w depresję, żeby już po chwili nas z niej wyciągnąć. Później był, jest i będzie już tylko spokój, kocie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mi




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 474
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Karszniczanowa...

PostWysłany: Nie 23:32, 20 Sty 2008    Temat postu:

Wciąż zapach, wciąż smak, wciąż dźwięk - stanowczo zbyt wiele razy użyte słowa - przynajmniej według mnie. Zrobiło się ciężko i męcząco.
Denerwujące powtórzenia.
Temat, cóż, do rozwinięcia, jednak w bardziej płynny sposób.
Próbuj dalej ;].


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iteke




Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 1526
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:24, 21 Sty 2008    Temat postu:

Zbyt wiele smakujących zapachów i emocji.
Zapachy pachną, a emocje dają się odczuć. Chyba, że jest się sensualistą, czy jakoś tak. XDD
Ale ogólnie ładnie. O.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marjorie
Moderator



Dołączył: 15 Lip 2007
Posty: 2227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Finlandii (:
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:49, 24 Sty 2008    Temat postu:

Zdecydowanie za dużo smaków i zapachów. Po za tym dość ciekawie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna -> Fanfiction. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin