Pod kudłatym łbem Gwendy.

Kidyppe

Szczerze? Od czasu przyjścia do LO doszłam do wniosku, że na literaturze to się tak znają ZNAJĄ tylko poloniści^^, mimo że ja np. od najmłodszych lat miałam bardzo duży styk z książką, a teraz to je dosłownie połykam, bo kocham czytanie, bo kocham historię literatury, bo trafiłam do humana z wyboru a nie z braku alternatyw. Ale 'wiem, że nic nie wiem' [ambitny dobór sentencji, wiem]. I żal mi ludzi, którzy trwają w błędnym przekonaniu, że sami są znawcami tego, jakże rozległego tematu, podczas gdy naprawdę nie mają o nim pojęcia.
Tylko z drugiej strony taki 'wysyp dziewczynek na literaturze się 'znających', ale na jej temat nie wypowiadających' jest przejawem czegoś całkiem dobrego. Ludzie w naszym wieku znowu coraz częściej sięgają po książkę. Czytanie uznaje się za modne. Należy więc tylko liczyć, że za kilkadziesiąt tytułów te 'dziewczynki' zrozumieją swój błąd i zaczną naprawdę dążyć do poznania literatury.

Avaritia

Kidyppe

O. Z tym się zgadzam.

Ortoglotus FineVay

Kidyppe

Pozostanę przy swojej optymistycznej wersji, ale przyznam się, że też o tym pomyślałam. I jeszcze okropnie mnie wkurza, kiedy ludzie rzucają, że przeczytali np. Prousta, Dostojewskiego, Manna albo 'Dzienniki' Tyrmanda, 'Mistrza i Małogorzatę' a:
- nic z tych książek tak naprawdę nie rozumieją
- przeczytali toto dla nazwisk
- obnoszą się z tym, jakby co najmniej zostali wyróżnieni nie wiem jaką nagrodą.
Ała.

Mi

Kidyppe

Mi

No właśnie.
Teraz chyba jakaś moda weszła, żeby popadać w przesadną skromność połączoną z manią niższości. Ja rozumiem, trochę, dla żartów, albo wyrażenia czegoś naprawdę pięknego, ale bez przesady.
Czasami się nawet zastanawiam, czy to nie jest pewna forma powiększania liczby postów...xD

Kidyppe

A ja, czy to nie forma błagania o zaprzeczenie swojego domniemanego [?] braku talentu, czyli o więcej pochwał. Niom.

Camily

Dobra, miałam się nie mieszać w jakiekolwiek dyskusje tego typu, bo zwyczajnie mi się nie chce, jednak widzę, że konflikt ten wzrósł na niesamowitą skalę. Dowalę od siebie, a co! O_o

Ostatnio rozmawiałam z Avie na GG i obie doszłyśmy do wniosku, że winę za to wszystko - choć równie dużą, jak nasza własna - ponosi internet. Tak, moi państwo, internet jest zdradliwy i zbliża niebezpiecznie do siebie jakąś grupę ludzi (w tym przypadku Gwędowiczów). Pocytuję tu trochę, Avuś, bo sama nie wiem jak to inaczej określić. "W rzeczywistości, poza internetem, byśmy tak o sobie nie myślały - że jesteśmy wredne, że nie przestrzegamy zasad, nie szanujemy innych, etc. Bo byśmy nie były skazane na CODZIENNE przebywanie ze sobą TAK BLISKO" - czyż internet nie powoduje osobliwego zbliżenia się do siebie i poznania się od tych innych, dziwnych stron? To prawda, co Avie napisała nieco wcześniej (wybaczcie, że nie używam opcji cytowania, po prostu jej nie lubię) - "Zauważyłam, że teraz ocenia się ludzi nie po tym, kim są, ale po tym, jak piszą albo jakie robią szablony". Poznajemy osoby po ich twórczości, niekiedy po grafikach, a być może, gdybyśmy stały z nimi twarzą w twarz, wydawałyby się nam zupełnie inne, bardziej... ludzkie. "A tak internet wyzwala w nas najgorsze cechy. Zazdrość, zawiść, chęć bycia najlepszym. Bez netu by tego nie było. Bo my za dobrze się poznałyśmy na wszystkim w tym płytkim światku". No pomyślcie, ludzie. Dla niektórych z was forum stało się takim waszym "PRAWDZIWYM, wirtualnym światem". Coś wam się pomieszało - kiedy wychodzicie z domu, świat wydaje się taki nienaturalny, bo przyzwyczailiśmy się do internetu. I wiem, co mówię - sama jestem osobą uzależnioną, ale powoli z tego nawyku wychodzę. Jeszcze pół roku temu nie odchodziłam od komputera nawet na minutę, nic nie jadłam, nie uczyłam się. Gdyby nie rodzice, byłabym wrakiem człowieka. Ale to już tak by the way - dlatego użyłam mniejszej czcionki i proszę mi nie dowalać ostrzeżenia (; I oczywiście, nie mam na myśli żadnych konkretnych osób - ale po zachowaniu niektórych mogę snuć przypuszczenia, iż internet przekładają nad wiele ważniejszych rzeczy.

Myślę, że najlepszym lekarstwem dla części osób cierpiących na "manię wielkości" i myślenie, że jest się najlepszym i nieomylnym byłoby natychmiastowe odstawienie internetu i ograniczenie go do minimum. Wyjdźcie gdzieś, na spacer, nawet na imprezę - nawet tam czasem zjawiają się wartościowi ludzie xD To wam pomoże. Rzućcie w diabły tę wirtualną, uzależniającą skrzyneczkę, bo to, jak babcię kocham, do niczego nie prowadzi. Nie mówię, byście kompletnie przestały korzystać z internetu i pisać na forum. Po prostu pogódźcie go jakoś z prawdziwą rzeczywistością, ot co.

EDIT: I czytajcie więcej książek. Bo prawda jest taka, że wszystkim nam daleko jest do prawdziwych pisarzy, BARDZO DALEKO. Ambitne książki pomagają w kształceniu się w dziedzinie pisarskiej. Bo myślę, że większość z was czyta więcej internetowych opowiadań niż takich prawdziwych lektur. A to źle, baardzo źle. Cytując A. Pilipiuka, z którym mam przyjemność korespondować - "Przed nami jeszcze przynajmniej dziesięć lat ciężkiej pisarskiej orki. Minie sporo czasu, zanim dorośniemy do pięt chociażby drugorzędnym pisarzom".

Avaritia

Camiś, masz rację, ale myślę, że odpoczynek od internetu niektórym nic nie da. Wnioskując z zachowania osób, których pseudonimów zapewne wszyscy się domyślają, ma podstawy twierdzić, że ci ludzie są tacy też naprawdę. Mają tak wygórowane mniemanie o sobie, że nikt nie dorasta im do pięt, a wszystko, czego dotkną, powinno stać się relikwią.
I może jestem niesprawiedliwa i wredna, ale ja NIE POZWOLĘ sobie, żeby ktoś - nieważne jak 'wspaniały' - mnie obrażał. NIE POZWOLĘ sobie na pisanie mi, że zachowuję się jak siedmiolatek i że mam problemy. Bo osoba, która to napisała, nie wie o mnie NIC. Nie zna mnie. I być może ja nie znam jej. Ale to już inna, dłuższa historia.
Czuję się przytłoczona tym wszystkim. Odnoszę wrażenie, że wiele osób tutaj po prostu minęło się z celem. Być może ja też, ale to już sprawa pomiędzy mną a moim sumieniem. Zastanówcie się - po co piszecie, robicie grafiki...? Dlatego, że lubicie, czy dlatego, że chcecie usłyszeć, jacy jesteście wspaniali? Szukacie spełnienia artystycznego czy poklasku? Mnie się wydaje, że niektórzy tylko tego drugiego.
To przykre, że forum upadło tak nisko i to na moich oczach. Ja upadłam również, nie ukrywam. Wstyd mi, że zatraciłam się w dążeniu do nie wiadomo czego tylko po to, żeby spełnić wymagania środowiska, do którego tak naprawdę wcale nie jestem przywiązana. Bez którego mogę żyć i w którym wcale nie muszę się obracać. Czasami zakładamy sobie sami kłódkę na to wszystko, co poza Siecią. Zadajemy się z ludźmi, którzy zmieniają nas nie do poznania. A których tak naprawdę wcale nie znamy. Nie mówię tu o wszystkich, mówię to na swoim przykładzie.
I zastanówcie się proszę jeszcze nad jednym - czy warto pokazywać innym swoją dominację tylko po to, żeby później zostać zgnojonym?
Tyle z mojej strony.

marik

a mnie jakoś nie wkurza, o ile nie jest w zbyt dużych ilościach, to użalanie się. moze dlatego, że sama ciągle to robię xd
słowo "zeszmaciło" jest dla mnie nie na miejscu. przez kogo się "zeszmaciło"? przez nas, przez nas wszystkich, bo to my jesteśmy użytkownikami tego forum. poza tym, wydaje mi się, że popadliśmy w manię idealizowanie przeszłości. wszyscy piszą, że "kiedyś było tak fajnie, a teraz to szkoda gadać" itd., a przecież kiedyś też były konflikty! też nie zawsze było tak fajnie, jak się teraz wydaje, że było! zgadzam się, trochę się zmieniło - ale czy aż tyle? bo jeśli mamy sobie tylko pisać, że forum się zeszmaciło i w ogóle jest do dupy, to po co wchodzimy tu? skoro jest tak beznadziejnie, może ci, którym to tak przeszkadza, dłużej się nie męczą?
nie no, ja przepraszam, ale to się robi jakieś chore >.<

Rogatek

Mądrze prawisz, maryś.
Czytając poprzednie posty odnoszą wrażenie, iż forum jest niewiadomojakiezłe. Skarżymy się na atmosferę, za którą, de facto, jesteśmy odpowiedzialni.
I wiecie co? Ta moda na skromność robi się coraz gorsza. Ja również nie jestem cudem- ale doskonale znam swoje możliwości w danej dziedzinie i wiem, na co mnie stać. I cenię sobie moje umiejętności.
A co sie tyczy konfliktu Tibby z Hainą, powiem jedno- obie są tak samo winne. I bynajmniej nie uważam, aby "Aina przesadziła. Tibbs jest moderatorką , a zbagatelizowała regulamin.

Nie przejmujcie się, kotki, bo to tylko moje zdanie.

Mi

Ja bym tu zacytowała mojego rówieśnika:
"Jak nie pasuje, to wyp..."
To by było na tyle, tak z prawdziwego, nieinternetowego życia.