Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna Pod kudłatym łbem Gwendy.
Dla elyty, rodzynków w czekoladzie, śmietanki w kawie, po prostu nas.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Milion Pierwsza Rozmowa.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna -> Fanfiction.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marau Morela




Dołączył: 08 Maj 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Spod poduchy.

PostWysłany: Sob 12:41, 29 Lip 2006    Temat postu: Milion Pierwsza Rozmowa.

Dla Mab

"- Widzisz? (...) Ona (...) chce za niego wyjść! (...) Mówiłam ci miliony razy... (...)
- A ja miliony razy mówiłem TOBIE (...) że jestem dla ciebie za stary, za biedny... za niebezpieczny (...)"

J.K.Rowling, Harry Potter i Książę Półkrwi, w tłum. Andrzeja Polkowskiego.


***


Małe, tonące w różnych odcieniach błękitu mieszkanie Nimfadory Tonks wydawało się być opuszczone. Pomimo mebli i biegającego po podłodze szczura, nic nie wskazywało, by właściciel lokum zbytnio o nie dbał. Remus dyskretnie rozglądał się po pomieszczeniu, gdy Tonks zaprosiła go do salonu i usiadła w dużym, niebieskim fotelu niedaleko kominka. On zagłębił się w fotelu naprzeciwko niej. Po bliższym zapoznaniu z pokojem, mężczyzna stwierdził, iż jest ono przytulnym i ciepłym miejscem, do jakiego chętnie by się wracało. Pod ścianą znajdowała się lazurowa komoda, a niej stały pojedyncze zdjęcia czarodziejskie, oprawione w kolorowe ramki. Tonks z przyjaciółmi. Tonks z rodzicami. Tonks z członkami Zakonu Feniksa, do których uśmiecha się radośnie.
- Herbaty? Po takim męczącym dniu...
- Chętnie - odpowiedział z ulgą, wdzięczny dziewczynie, że to ona rozpoczęła jakąkolwiek, nawet tak banalną rozmowę. Wstała z fotela i wyszła do kuchni, uprzednio biorąc na ręce biegającego pod jej nogami szczura. Remus westchnął cicho i wpatrzył się w płomienie trzaskające w kominku. W jego głowie mimochodem zabrzmiały oskarżycielskie słowa Tonks, wypominające mu jego zobojętnienie i brak jakichkolwiek uczuć w stosunku do niej. Merlinie, jak on chciał temu zaprzeczyć, powiedzieć, że ją szanuje, docenia, że każda odmowa jest dla niego bolesna, że każda jej próba rozmowy na ten temat utwierdzała go w fakcie, że Tonks nadal...
Dziewczyna wróciła z dwoma kubkami parującej herbaty. Podała jeden z nich Remusowi i usiadła w tym samym fotelu. Wypiła parę łyków ciepłego napoju i oplotła palcami kubek.
- Remusie, jak sądzisz, co teraz będzie? Po tym wypadku, po śmierci Dumbledore'a... Wzruszył ramionami i wypił trochę herbaty.
- Sądzę, że zmieni się niewiele... Zakon Feniksa straci swego założyciela i pomysłodawcę, Hogwart najlepszego dyrektora, a Ministerstwo Magii kandydata na stanowisko Ministra...
- Rzeczywiście, niewiele - stwierdziła niechętnie, spoglądając w płomienie kominka.
Remus zamilkł - jego wybrakowane poczucie humoru tylko pogorszyło sytuację.
- Remus... - głos Tonks był rozdrażniony, dziwnie łzawy, jakby miała się rozpłakać. Spojrzała na niego znad kubka herbaty, jej oczy błyszczały dziwnie, bynajmniej nie od łez.
- Tak? - zapytał, odkładając naczynie na pobliski stolik i przyglądając jej się uważnie. Dziewczyna nieznacznie przygryzła wargi.
- Remusie, dlaczego nie możemy...
Merlinie, ona go kochała. Nie mógł powiedzieć słowa, chaotycznie szukał odpowiednich argumentów, aby po raz kolejny przemówić jej i sobie do rozsądku, że ten związek nie miałby przyszłości, a ona nie byłaby szczęśliwa, będąc z nim... Nie chciał jej skazywać na resztę życia z wilkołakiem, ?mądrym błaznem?, człowiekiem, który na siłę odpychał od siebie ludzi. Nie chciał, by Tonks widziała go podczas pełni, gdy on będzie kąsał samego siebie, by zaspokoić swoje zwierzęce zapotrzebowanie na żywą krew i mięso... Nie chciał, by to ona widziała go zaraz po pełni - zmarnowanego, chorego człowieka naznaczonego przekleństwem. Nie chciał, aby to ona zmieniała mu zakrwawione opatrunki, patrzyła na niego pełnym współczucia wzrokiem i była z nim nie ze względu na miłość, tylko rutynę i chęć bezgranicznej pomocy.
- Remus?
Jej głos wyrwał go z zamyślenia. Czekała spokojnie, by mógł uporać się z gonitwą myśli, które na pewno dotyczyły kolejnych planów odmowy i rezygnacji.
- Tonks - zaczął powoli, bardziej niepewnie niż zazwyczaj, podczas każdej z rozmów na ten temat. - Tonks, zrozum mnie. Za bardzo mi na tobie zależy, by teraz godzić się na to...
Kąciki jej ust drgnęły lekko, zupełnie jakby dziewczyna powstrzymywała się od szerokiego uśmiechu. Po chwili powiedziała:
- Skoro ja... czuję, to co czuję i ty... czujesz, to co czujesz... to jaka jest przeszkoda, by...
- ... być ze sobą do końca życia i jeszcze parę dni dłużej?
Mimowolnie parsknęła śmiechem.
- Właśnie. Dlaczego nie? Dlaczego nie możemy...
- Tonks, znasz moje zdanie. Wiesz dokładnie co cię czeka, jeśli byłabyś ze mną, co musiałabyś znosić...
- A może ja chcę to znosić, chcę doświadczyć tego wszystkiego i chcę koniecznie zostać twoją żoną?
Zamilkł. Wsłuchiwał się w brzmienie jakże ważnych dla niego słów, utwierdzających go w przekonaniu, iż Nimfadora rzeczywiście chce spędzić z nim resztę życia.
- Trwa wojna - dodała trochę ostrzej, jej wzrok spoważniał. - A ja chcę się jeszcze spełnić w roli dobrej żony.
Remus nie mógł uwierzyć w upór tej dziewczyny.
- Pomimo wojny nie możemy tak ryzykować.
Tonks uśmiechnęła się pod nosem i usiadła na kanapie bliżej Remusa. Oparła podbródek na dłoni.
- Remusie, wiesz, że dla szczęścia się ryzykuje?
Zaśmiał się krótko. Wszelkie sprzeciwy, argumenty przemawiające do rozsądku bądź gorące zaprzeczenia były daremne.
Remus pochylił się i pocałował ją w czoło.

Tonks w duchu dziękowała samej sobie, że po raz milion pierwszy postanowiła drążyć ten sam temat. I to z jakim skutkiem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Penicilin(a)




Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z fotela obok okna

PostWysłany: Sob 14:07, 29 Lip 2006    Temat postu:

Żeby tak ktoś dla mnie napisał taki słodki tekst... ~marzyciel~
Ładnie. Tak... swojsko :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mab




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trumna.

PostWysłany: Sob 21:19, 29 Lip 2006    Temat postu:

Och. Brak mi słów.
Pierwszy raz ktoś mi zadedykował coś tak dobrego... dziękuję :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alana




Dołączył: 02 Lip 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z butleki, bom jest Dżinem!

PostWysłany: Sob 21:35, 29 Lip 2006    Temat postu:

słodkie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna -> Fanfiction. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin