Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna Pod kudłatym łbem Gwendy.
Dla elyty, rodzynków w czekoladzie, śmietanki w kawie, po prostu nas.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mary Sue zjawia się w Hogwarcie
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna -> Stare konkursy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ross
FUK JU!



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 1253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miodowe Królewstwo

PostWysłany: Pią 13:32, 25 Sie 2006    Temat postu: Mary Sue zjawia się w Hogwarcie

Konkurs literacki "Mary sue zjawia się w Hogwarcie"

Termin, licząc od ogłoszenia konkursu (18 lipca) zostaje przedłużony o dwa tygodnie do dnia 28.08.2006r (licząc od dzisiaj- uczestniczkom zostały tylko trzy dni)
Tekst nie może być dłuższy niż sześć stron Worda, pisanych Timesem dwunastką.
Dodatkowo!
I.Musi pojawić się jeden z:
a) tekstów:
- X, mózg Ci się spalił?
- I co ja na siebie włożę?!
- X, co tu robisz?
b) sytuacji:
- miła rozmowa w deszczu
- pocałunek w deszczu
- kłótnia w deszczu
(czyli ogólnie - deszczowo)
c) przedmiot:
- książka o jakiejś tajemnej dziedzinie magii
- dziwny list
- bukiet kwiatów
Liczy się także kanon:
- kanoniczna Mary Sue (piękna, inteligentna, wysportowana, lubiana- albo i kochana)
- czasy Huncwotów
- postacie, nauczyciele, wydarzenia typu egzaminy- wszystko to zgodnie z książką!

Uczestniczek mamy piątkę, ich prace zostaną oznaczone literami od A do E, w celu uniknięcia faworyzacji. Uprasza się o nie ujawnianie, która z prac jest czyja.
Obowiązuje całkowity zakaz offtopowania. Wszystkie posty, dodane przed pojawieniem się tekstów, lub te nie na temat, będą bezzwłocznie usuwane.

Krytertia oceniania:(oceniamy wszystkie prace, żeby było jasne)
Zgodność z tematem - 5p.+ 3p.(za każdy z użytych przez autorkę tekstów, sytuacji, przedmiotów)
Pomysł - 12p.
Treść - 10p.
Poprawność - 10p.
Kanon- 5p.
Wrażenie końcowe - 10p.
Uprasza się także o krótki komentarz, dlaczego tak, a nie inaczej.

Uczestniczki:
- Fretka
- Kybele
- Libby
- Lyssan
- Kitsune

Literki im przyporządkowane będą w przypadkowej kolejności (a-e)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ross
FUK JU!



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 1253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miodowe Królewstwo

PostWysłany: Wto 11:39, 29 Sie 2006    Temat postu:

Ej, ej, ej! Jestem zła- i nie mam zamiaru tego ukrywać. Czy wy dziewczęta jesteście niepoważne? Ogłosiłam konkurs, zebrała się całkiem spora grupa, wszyscy byli zadowoleni. Przełużyłam termin o dwa tygodnie, specjalnie dla tych, którzy mieli problemy z wyrobieniem się. Czekałam te czternaście dni, miałam nadzieję na ciekawą rywalizację, na dobre prace. Takie z poczuciem humoru, wciągające. A tu kicha. Ponieważ dostałam pracę tylko od Lyssan. A mnie ignorancja zupełnie nie śmieszy.
Na post można odpowiadać, jednakże wszystkie wypowiedzi zostaną usunięte po pewnym czasie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gwendy
Admin



Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Pacanowa.

PostWysłany: Wto 12:12, 29 Sie 2006    Temat postu:

O ile się nie mylę, ustaliśmy kiedyś już jakieś kary dla tych, którzy nie oddadzą swoich prac na czas. Jeśli jednak zostajemy przy tych punktach, ja bym odjęła więcej niż punkt dziennie. W końcu to niesprawiedliwe, że jedni muszą mieścić się w terminie, a inni oddają pracę kiedy chcą. A jeden punkcik to stanowczo za mała rekompensata.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kyb




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 2757
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 18:42, 02 Wrz 2006    Temat postu:

Cholera, przecież to TYLKO konkurs. Jak zaraz ktoś napisze, że jeśli z tego się nie wywiązałam - okej - ale w życiu sobie już nie poradzę, to chyba z krzesła spadnę.
Pracę prawdopodobnie oddam, ale, jak już wspominałam, trochę potem, bo jak narazie nic nie mam (tą wyciśniętą na siłę stronę skasowałam), a do tego posiadam jeszcze własne posrane, prywatne życie, jakby ktoś nie wiedział.

I, wiem - trzeba było się nie zgłaszać. Za późno, kurde.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ross
FUK JU!



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 1253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miodowe Królewstwo

PostWysłany: Sob 19:06, 02 Wrz 2006    Temat postu:

Ja także. Bo zorganizowałam wszyściusieńko, a Ty mi Kyb piszesz bo pięciu dniach od zakończenia konkursu, że jeszcze Ci to zajmie. Życzę powodzenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
haina
Moderator



Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: łóżko orlando blooma ^^

PostWysłany: Nie 8:33, 03 Wrz 2006    Temat postu:

Ja bym była za umieszczeniem pracy Lyss, oznajmnieniem jej że jest bożyszczem i Andromedą. Bo to nie ma sensu...
I zawieszamy Fretkę, Kyb, Libby i Kitsune w prawach gwędowskich konkursów i literackich.
I możemy zorganizować nowy konkurs.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ross
FUK JU!



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 1253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miodowe Królewstwo

PostWysłany: Nie 8:58, 03 Wrz 2006    Temat postu:

Praca c:
Ostatni z owutemowych egzaminów miał się odbyć na błoniach. Pech chciał, że dzień był wyjątkowo deszczowy i zimny. Uczniowie musieli przedzierać się przez kałuże by dotrzeć na skraj Zakazanego Lasu. Jakby tego było mało, silny wiatr co chwilę wyrywał im z rąk notatki. W powietrzu krążyły setki pergaminów, a przemoczeni siódmoklasiści desperacko próbowali je łapać, co chwilę lądując w błocie lub na koleżance.
Syriusz Black szczelniej owinął twarz złoto-czerwonym szalikiem. Nie wiedział po co tak naprawdę tam idzie. Przecież żaden z Huncwotów nie zdawał egzaminu z Opieki nad Magicznymi Stworzeniami! Mógł zostać w dormitorium Gryffindoru i marzyć, by w końcu czerwiec przypomniał sobie, że jest miesiącem letnim. Może nawet, mimo protestów Lunatyka i Glizdogona, namówiłby Rogacza na partyjkę Eksplodującego Durnia. Jak mógł dla dziewczyny wyjść na taki ziąb wbrew samemu sobie? Co takiego miała w sobie, że opuścił ciepły zamek, by życzyć jej powodzenia? Wielokrotnie zadawał sobie te pytania, lecz nigdy nie znalazł na nie odpowiedzi. Nie mógł przecież się zakochać! Nie w niej! Zresztą, on nie znał takich uczuć. Nie od kiedy...
- Łapo, uspokój się! Nie przypominaj sobie tamtego wieczoru! – powiedział do samego siebie.
Krukonki idące obok niego, zachichotały cicho. Spojrzał w ich stronę. Znał je bardzo dobrze. Nie były zbyt piękne – dwie ciemnowłose okularnice i pulchna blondyneczka – ale za to miłe i inteligentne. Przedstawiła mu je kiedyś jego Calla. Mieszkały razem w dormitorium, przyjaźniły się. Przez te dwa długie lata unikał ich jak ognia. Za bardzo przypominały mu przeszłość. Nie przywitał się z nimi. Po prostu uśmiechnął się i ruszył przed siebie. Nagle usłyszał:
- Nadal ją pamiętasz?
Przyśpieszył kroku. Nie miał ochoty na tę rozmowę.
***
Stała, oparta o pień drzewa. Długie, białe włosy delikatnie opadały na jej ramiona i biust. Swoimi złotymi oczyma patrzyła przed siebie, jakby kogoś wypatrując. W odróżnieniu od reszty uczniów, ubrana była dość lekko – zielona sukienka w kwiaty, apaszka w kolorach Slytherinu i rozpięta szata – ale nie sprawiała wrażenia przemarzniętej. Biło od niej niesamowite wręcz ciepło, jakby za plecami miała niewidzialny, rozpalony do czerwoności piec. Tego, że ubranie lepiło się do jej ciała, podkreślając jego idealne kształty, zdawała się w ogóle nie zauważać. Każda inna dziewczyna pomstowałaby, że jest cała przemoczona, ale ona milczała.
Zawsze uważał, że była niezwykła.
Miała w sobie coś z nimfy czy wili. Wyglądem przypominała mu mityczne boginie, Wenus i Dianę. Delikatne rysy twarzy, mały nosek, który tak śmiesznie marszczyła, pełne usta, dołki w policzkach... Chciała udawać silną, ale była tak krucha i filigranowa, że bał się, by jej nie zdmuchnąć. Zawsze taka naturalna, bez makijażu. Nie wyobrażał jej sobie obsypanej pudrem i wysmarowanej jakimiś mazidłami do oczu.
Był nią zafascynowany; nie wiedział już, jak istniał bez tej znajomości. Z ‘dawnego życia’ pozostało mu tylko parę niemiłych wspomnień i jeden obraz... Obraz miłej brunetki o jasnobłękitnych oczach, która nigdy nie mogła być do końca jego, choć tak bardzo tego chciał. Obraz cudownej dziewczyny, która oduczyła go miłości. Obraz, który powracał do niego w koszmarach, dopóki nie pojawiła się białowłosa.
- Syriuszu, co tu robisz? – Usłyszał.
Jej głos był taki jak zwykle – miękki, przyjemny dla ucha, pociągający. Mógłby jej słuchać godzinami. Jej francuski akcent pozbawiał go zdrowego rozsądku.
- Zoe, ja chciałem... – zaczął.
Uciszyła go gestem ręki. Obserwował jej smukłe dłonie z niemym podziwem. Mimo iż blade i skostniałe z zimna, wciąż były dla niego najpiękniejszymi na świecie. Nie przeszkadzała mu nawet mała blizna na prawym nadgarstku, wręcz przeciwnie – uważał, że dodawała jej uroku.
- Mówiłam ci, że nazywam, się Alexis. Alexis Zoe Blanche. Proszę cię, Syriuszku, używaj mojego pierwszego imienia – wyszeptała.
Zawsze mu to powtarzała, ale on nie potrafił. Zoe, jego Zoe. Piękna, wrażliwa i utalentowana. Nie znał żadnej Alexandre. Nie chciał znać.
- Przyszedłem z tobą porozmawiać – odpowiedział.
- Teraz? Zaraz mam egzamin. Nie chciałabym się na niego spóźnić.
Westchnął. Wiedział, że nie wygra z jej ambicją. Opieka nad Magicznymi Stworzeniami nie była jej potrzebna do kariery aurora, a jednak za wszelką cenę chciała dostać Wybitny.
- To nie potrwa długo – zapewnił. – Możesz dla mnie poświęcić dwie minutki, co? Zależy mi.
Uśmiechnęła się, ukazując równe, białe ząbki.
- Dla ciebie zawsze – odpowiedziała. – Tylko odejdźmy gdzieś, bo tutaj tylu ludzi...
Dopiero teraz zauważył, że naokoło nich stali prawie wszyscy siódmo- i piątoklasiści. Większość z nich z uwagą przysłuchiwała się konwersacji prefekt Slytherinu z najpopularniejszym Gryfonem. Musiało im się wydawać niezwykłe, że ta dwójka może rozmawiać ze sobą normalnie, bez użycia różdżek. Nigdy poza Jamesem i Lily nie wiedział, co tak naprawdę łączyło Alexis i Syriusza.
Złapał ją za rękę i pociągnął za sobą w stronę jeziora. Lubili tu przychodzić, błękit wody uspokajał ich oboje. Łatwiej było wtedy uwierzyć, że to wszystko ma sens. Jednak tamtego dnia chyba nawet ono musiało mieć wątpliwości – krople deszczu niszczyły gładką taflę, ‘zmuszając’ ją do ruchu i tworząc fale. Woda była ciemnogranatowa, brudna.
- Ciekawe jak czuje się teraz kałamarnica. – Dziewczyna znana była ze swojej miłości do zwierząt, nawet tych wielkich i uznawanych za obrzydliwe. – Musi być jej strasznie zimno.
- Odezwała się ta, która stoi w deszczu w cieniutkiej sukience – zażartował.
Zaśmiała się. Kochał jej śmiech. Taki ciepły i... pełny? Nikt inny nie robił tego tak cudownie, jak ona. Wkładała w to całe swoje serce! Wyglądała wtedy jeszcze bardziej niewinnie i słodko, jakby nie miała siedemnastu, a zaledwie siedem lat.
Niespodziewanie znalazła się zaledwie kilka centymetrów od niego. Jak zawsze pachniała fiołkami, w końcu były to jej ulubione kwiaty. Czując tę woń, pogrążał się w jakiś narkotyczny trans. Żadna inna dziewczyna nie doprowadzała go do takiego stanu. Przysunął się do niej bliżej. Dziewczyna oplotła rękami jego szyję i... Zaczęła tańczyć! Śmiała się i skakała w rytmie opadających kropel, a on z nią. Dokładnie tak samo jak wtedy, gdy się poznali...
***
Jedno z tych ciepłych, jesiennych popołudni, które musiał spędzać sam. Dlaczego? Poprzedniej nocy była pełnia, więc Lunatyk przesiadywał w Skrzydle Szpitalnym. Pilnował go Glizdogon, na wypadek, gdyby przyjaciel gorzej się poczuł. Natomiast James... Cóż, jak zwykle biegał za tą swoją Evans. Ostatnio znajdował czas głównie dla niej. Czasem coś spsocili, podręczyli Smarkerusa, ale to już nie było to samo.
- Rogaczu, co ta baba z tobą zrobiła? – spytał.
Rozmowa z samym sobą stawała się powoli jego chlebem powszednim. Odkąd Calla, jego Calla, odeszła, nie mógł się pozbierać. Coraz częściej unikał ludzi, nie wdawał się w dyskusje. Stawał się zgorzkniałym, gruboskórnym samotnikiem bez pomysłu na przyszłość. Powoli zapominał co to śmiech i zabawa. Nie pomagała mu też sytuacja w domu. Tamte wakacje były najgorszymi, jakie tylko można sobie wyobrazić. Nie miał ochoty tam wracać – na szczęście zostało mu niecałe dziewięć miesięcy w zamku na zastanowienie się, co mógłby zrobić.
- Może po prostu się zakochał? – Jego rozmyślania przerwał cichy, kobiecy głos.
Początkowo myślał, że to Calla. Zmieniła zdanie, wróciła do niego, tak tęsknił! Serce zaczęło mu bić trzy razy szybciej. Jak wielkie było jego rozczarowanie, gdy zamiast ukochanej dziewczyny ujrzał... kapitan drużyny Ślizgonów! Nigdy z nią nie rozmawiał. Genialna szukająca, ulubienica tłumów, zwinna jak kocica. W Quidditcha potrafiła ograć nawet Jamesa! Zawsze uważał, że to zadufana w sobie dziedziczka rodu czystokrwistego. Jednak gdy odezwała się do niego... Sposób w jaki to zrobiła... Chciał ją poznać, jak nikogo wcześniej.
- Rogacz? W Rudej? Nie wierzę – odpowiedział.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Chciał jej powiedzieć, by zrobiła to jeszcze raz. Od razu zakochał się w jej uśmiechu.
- Nie wiem, czemu jej nie lubisz. Jest bardzo miła.
Nawet nie zapytał jak to jest, że przyjaźni się ze szlamą. Ta informacja wydała mu się nagle nieistotna.
Ucałował jej prawą dłoń. Wiedział, że podoba się to wszystkim dziewczynom. Ślizgonka zachichotała.
- Alexis Zoe Blanche – przedstawiła się. – A ty to Syriusz Black, o ile dobrze trafiłam. Szukałam cię.
- Mnie? – Uniósł lewą brew do góry. Zaskoczyła go. – Po co ci ktoś taki jak ja?
- Po prostu nie miałam z kim zatańczyć, a deszcz tak kusi i nęci...
Wtedy zrozumiał, że dla niej zrobiłby wszystko.
***
Wciąż go zadziwiała tą miłością do złej pogody. Nikt normalny nie wyszedłby wtedy na zewnątrz i nie zaprosił obcego mu człowieka do tańca, by wtargnąć w jego życie. Ona to zrobiła. Był jej za to dozgonnie wdzięczny.
W końcu jednak zawsze się uspakajała i zaczynała go przepraszać.
- Nie wiem, co mi znowu odbiło. – Tym razem nie mogło być inaczej. – Chciałeś przecież o czymś rozmawiać, a ja... Nie mogłam się powstrzymać. Jesteś cudownym partnerem.
Uwielbiał, gdy go komplementowała. Wtedy czuł, że jest najwspanialszym chłopakiem na świecie. W końcu nie każdy mógł słuchać pochlebstw od takiej dziewczyny. Delikatnie przysunął jej twarz do swojej i ucałował ją w nos.
- Nic nie szkodzi. To nie ja się spóźnię na egzamin.
Dziewczyna odskoczyła od niego jak oparzona.
- Matko! Egzamin! Nie zdążę! Na pewno zaczęli beze mnie!
- Spokojnie – szepnął i złapał ją w talii. – Teraz na pewno cię nie wypuszczę.
- Nie żartuj sobie. Wiesz, że mi na nim zależy! Nie możemy odłożyć tej rozmowy na później? Syriuszku, nie wiem, co ja zrobię, jeśli się spóźnię. Powinieneś to zrozumieć.
Momentalnie wyślizgnęła się z jego objęć, nawet nie zauważył kiedy. Cmoknęła go w policzek – tak bardzo chciał, żeby to było coś więcej – i w biegiem ruszyła w stronę egzaminatorów.
***
Przesiedział tam prawie godzinę. Był przemoczony i przemarznięty, trzymała go jednak nadzieja, że uda mu się z nią porozmawiać. Rzadko kiedy nie była otoczona swoimi przyjaciółkami – Lily Evans i Giselle Varon, bądź innymi znajomymi. Była taka towarzyska! Czasami zastanawiał się czy w ogóle ma jakieś chwile tylko dla siebie. Początkowo myślał, że może chociaż w dormitorium ma spokój, ale Zoe szybko wyprowadziła go z błędu. Okazało się, że jej współlokatorki nie mogły z nią wytrzymać, nazywają ‘hańbą Slytherinu’ i obrażają, więc... Po prostu tam nie spała. Zawsze gdzieś znalazło się łóżko dla niej, w ostateczności sypiała w Pokoju Życzeń. Wielokrotnie gościł ją u siebie, ku niezadowoleniu Remusa. Lunatyk uważał bowiem, że była za głośna i po prostu omotała Syriusza.
Przecież wcale tak nie było!
Zoe po prostu była dziewczyną dla niego. Charyzmatyczna, inteligentna, potrafiąca dobrze się bawić, ale bez przesady – takiej osoby szukał w Hogwarcie przez tyle lat. Z drugiej strony była poważną i odpowiedzialną siedemnastolatką, na której zawsze można było polegać. Nie zawodziła swoich przyjaciół, spełniała dane obietnice. Każda kobieta zdawała się mieć złe dni, a ona zawsze była w tym swoim świetnym humorze. Nie było po niej widać cierpienia, bólu czy smutku – wszystko chowała za maską zadowolenia. Była zupełnie inna niż Calla! Miała w sobie radość i entuzjazm, o którym ta druga mogła tylko pomarzyć. Śmiała się z jego dowcipów, akceptowała wybryki i psikusy. Nie chciała by dręczył Snape’a – początkowo był tym zirytowany, ale później zrozumiał, że to tylko jej dobre serce i litość nad słabszymi. Przy niej nie skrzywdziłby nawet muchy – nie mógł znieść wielkich łez, płynących po jej policzkach.
Przysłoniła mu cały świat. Dosłownie.
- Zgadnij kto to!
Delikatnie zabrał jej dłonie ze swojej twarzy. Usłyszał krótki pomruk niezadowolenia, ale po chwili dziewczyna siedziała koło niego rozpromieniona.
- Chciałeś porozmawiać to jestem – dodała. – Widzisz? Dla ciebie wszystko!
- Jak ci poszło na egzaminie? – wypalił.
Nie chciał o tym! Miał niezwykle ważną sprawę do załatwienia! Tylko... Tak jakoś... Zupełnie nie potrafił poruszać przy niej przykrych tematów.
- Żałuj, że mnie nie widziałeś! Cała reszta nie dorastała mi do pięt! Egzaminator stwierdził, że jeszcze nigdy nie było tak rewelacyjnej uczennicy!
W innym przypadku uznałby to za nadmiar miłości własnej. Jednak Zoe naprawdę taka była! Genialna uczennica mająca same Wybitne. Wszyscy, ale to absolutnie wszyscy, wróżyli jej świetlaną karierę – taki talent nie powinien się zmarnować. Na szczęście nie obnosiła się z tym zbytnio, była osobą skromną i zawsze powtarzała, że mogłoby być lepiej. Możliwe, że gdyby nie zapytał, nie dowiedziałby się niczego.
- Cieszę się – powiedział i objął ją ramieniem.
- Tak? Ja też, ale zdawało mi się, że twoja sprawa była ważniejsza niż jakiś tam egzamin.
Dwa oddechy, ciepłe spojrzenie i pół sekundy na zebranie odwagi.
- Chciałem po prostu wiedzieć, jeśli mogę oczywiście... – zaczął. – Rozumiem, że to osobista sprawa, ale...
- Ale?
- Co będziesz robić po Hogwarcie? Masz... Masz zamiar wrócić do domu?
Jej oczy zamgliły się łzami. Szybko odwróciła wzrok, jakby licząc, że tego nie zauważy.
- Myślisz, że po tym co stało się w sierpniu babcia by mnie przyjęła? Po tym jak wykpiłam ideały rodziny i uciekłam do szlamowatej przyjaciółki? Po tym jak uroczyście ogłosiłam, że nie mam zamiaru spełnić ostatniej woli ojca i wyjść za twojego brata? Nie mam pojęcia, co zrobię! Nie mogę przecież w nieskończoność naprzykrzać się Lilce! Z drugiej strony... Nienawidzę ich! Rozumiesz to, prawda? Musisz rozumieć! Przecież u ciebie było tak samo! Syriuszku... – Znów spojrzała na niego. – Syriuszku, co ja mam robić?
Doskonale pamiętał jedną z najgorszych awantur w jego domu. Następnego dnia spakował walizki i wyjechał do Rogacza. Miał wyrzuty sumienia, że zawraca mu głowę, ale po prostu musiał. Wiedział, że u niej było podobnie, jeśli nie gorzej. Solange i Perceval Blanche, dziadkowie dziewczyny, znani byli z rygorystycznego sposobu wychowywania wnuków. Nie pozwalali im na nic – zaczynając od wyboru szat na bal, a na własnych poglądach kończąc. Nic dziwnego, że rodzeństwo Zoe – Abelone i Jani – wolało się nie wychylać i znosić dyktaturę staruszków. Białowłosa tego nie potrafiła. Pewnej nocy powiedziała babce co myśli, spakowała się i pojechała do Evans. Tak to prostu, bez zbędnych wyjaśnień. Niestety jej rodzina znalazła ją i tam. Resztę łatwo sobie dopowiedzieć. Awantura, zaciągnięcie siłą do domu, srogie kary...
- Wiesz, mój wuj dał mi trochę pieniędzy i dom, zawsze mogłabyś... – Starał się, by zabrzmiało to jak najbardziej naturalnie.
- Nie, Syriuszku. To zły pomysł. Nie potrafiłabym teraz z tobą zamieszkać. Za bardzo bym się bała.
- Czego, Zoe, czego? – Przyciągnął ją tak blisko siebie, że niemal czuł jej oddech na swoim policzku. – Kocham cię, wariatko. Nigdy bym cię nie skrzywdził, chcę dla ciebie jak najlepiej!
- Chodzi właśnie o tę miłość. Tę chorą miłość, która nie ma prawa istnieć! Ja... Nie zniosłabym... Nie chcę się do ciebie jeszcze bardziej przywiązywać, a tym bardziej uzależniać. Zrozum mnie! Może kiedyś, za parę lat, ale nie teraz! Daj mi trochę czasu!
Ukłucie w serce. Zawał? Nie, był jeszcze za młody. Co w takim razie? Czy to tak objawia się prawdziwy zawód miłosny?
- Czasu na co? Dlaczego znowu odmawiasz sobie szczęścia? – Spojrzał na nią tak jakoś... miękko? – Zoe, teraz ty zrozum mnie. Nie mógłbym spać spokojnie wiedząc, że nie masz się gdzie podziać.
- Pojmij wreszcie tym swoim samczym rozumkiem, że jestem narzeczoną twojego brata i nawet jeśli za niego nie wyjdę to będę się czuła niezręcznie z naszym uczuciem. Kocham cię, tak jak nikogo wcześniej. Kocham – powtórzyła głośniej.
Zamilkła, wpatrując się w jego oczy. Te niesamowite, ciemne, o nieokreślonym kolorze. Krople deszczu zdawały się uderzać o nich w rytmie ich serc. Jednym, zgodnym rytmie.
Wtedy ją pocałował. Odważył się na to raz w życiu. Jej usta miały smak malin, były takie słodkie! Później wielokrotnie żałował, że tamta chwila była taka krótka.
Odsunęła się od niego, na jej twarzy widać było obrzydzenie. Pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Nie sądziłam, że to tym, co powiedziałam, będziesz na tyle bezczelny – syknęła.
- Zoe, ja...
- Myślałam, że zrozumiesz, że mogę ci zaufać! Syriuszku, jak mogłeś? Nic już nie mów! – krzyknęła przeraźliwie głośno. – Nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Nigdy!
Nagle na jej miejscu zmaterializowała się biała, perska kotka. Złote oczy spojrzały na niego po raz ostatni. Po chwili zwierzę m ruszyło do zamku. Chciał zamienić się w psa i ją dogonić, ale wiedział, że to nie ma sensu...
Zaczął płakać dopiero gdy wysoko uniesiony do góry ogon zniknął za drewnianymi drzwiami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
caitria




Dołączył: 11 Lip 2006
Posty: 1498
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z wyimaginowanego półświatka

PostWysłany: Nie 11:57, 03 Wrz 2006    Temat postu:

ojć, jaki róż xD. o mało się nie rozczytałam.
opowiadanie wręcz cudne xD. Białe włosy, złote oczy *krztusi się ze śmiechu*.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aerandir
piekielny rodzynek



Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 1138
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 12:00, 03 Wrz 2006    Temat postu:

Borskie xD Rozwaliły mnie te dialogi xDD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
karacha
FUK JU!



Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z domu bez klamków.

PostWysłany: Nie 12:12, 03 Wrz 2006    Temat postu:

grejt, grejt, grejt.
wszystko co najlepsze. mrau. i to rozbrajające zakończenie z biała perską kotką...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Libby




Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 1825
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin. Tak zwany.

PostWysłany: Nie 19:59, 03 Wrz 2006    Temat postu:

Mea culpa, nie napisałam. Nie ma co się tłumaczyć, bo nie było jakichś konkretnych powodów (z wyjątkiem braku pomysłów i weny). Przepraszam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fretka




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 6761
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 20:41, 03 Wrz 2006    Temat postu:

Lyss, jesteś geniuszem O.O Jesteś po prostu geniuszem! (ale sie cieszę, że tej pracy nie oddałam! Przynajmniej się nie skompromitowałam)

Wszystko ujęłaś! Dosłownie wszystko.
Genialne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
haina
Moderator



Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: łóżko orlando blooma ^^

PostWysłany: Pon 7:07, 04 Wrz 2006    Temat postu:

Och. I Ach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jadzia




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 2228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z reprodukcji.

PostWysłany: Pon 12:49, 04 Wrz 2006    Temat postu:

Świetne. Lyss, Mary Sue w Twoim wykonaniu jest... zachwycająca.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ross
FUK JU!



Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 1253
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miodowe Królewstwo

PostWysłany: Pon 13:26, 04 Wrz 2006    Temat postu:

Prawda? To jeszcze kilka ocen opowiadania by Lyss i ogłaszamy ją zwyciężczynią ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Pod kudłatym łbem Gwendy. Strona Główna -> Stare konkursy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin